czwartek, 2 czerwca 2016

Opowiadanie #1

MY STORY

Godzina 7:00, dzwoni budzik. Zaczyna się kolejny bezsensowny dzień w moim życiu. Poniedziałek, najgorszy dzień tygodnia. Wstałam i od razu poszłam do toalety, gdy z niej wyszłam ubrałam się i pognałam do kuchni. Na śniadanie wybrałam płatki z mlekiem, oczywiście czekoladowe. Czas zleciał tak szybko, że gdy skończyłam jeść była już godzina 7:30 czyli musiałam iść do szkoły. Wyszłam z domu i poszłam na przystanek. Okazało się, że tego dnia autobus przyjechał szybciej, więc musiałam iść na nogach. Zadzwoniłam do mojej przyjaciółki i powiedziałam się się spóźnię. Na szczęście pierwsza lekcja w poniedziałek to chemia, przedmiot z najgorszą nauczycielką. Chemiczka, nazywa przez uczniów smoczycą. Nazwa ta wzięła się od jej nazwiska. Gdy dotarłam do szkoły była godzina 8:30. Nie opłacało mi się wchodzić do klasy na 15 minut lekcji, więc postanowiłam poczekać przed szkołą. Zaczął dzwonić dzwonek na przerwę, weszłam do szkoły i poszłam do szatni. Zostawiłam kurtkę i poszłam pod klasę. Czekała tam na mnie moja przyjaciółka. Hela to najlepsza przyjaciółka pod słońcem, zawsze mnie wspiera i nigdy się nie poddaje.
- Anka, smoczyca zrobiła nam kartkówkę! Wszystkim nieobecnym wstawiła jedynki. - Powiedziała Hela. - Ale jak to? Przecież tak nie można! 
- Wykrzyczałam na cały korytarz. Pobiegłam do smoczycy, i zaczęłam krzyczeć. 
- Pani jest nienormalna?! To, że kogoś nie było na lekcji nie oznacza, że trzeba mu od razu wstawiać jedynkę! - Zdenerwowana znowu krzyczałam. 
- Anno, a ty skąd się tu wzięłaś? Na moją lekcje nie raczyłaś się zjawić a teraz przychodzisz i masz jakieś pretensje? - Wypowiedziała to takim spokojnym głosem jak nigdy.
- Autobus mi odjechał i musiałam przyjść na nogach. - Odparłam. 
- Ale to nie jest żadne wytłumaczenie. Jeśli chcesz możemy to wytłumaczyć u dyrektora? - Dalej mówiła spokojnie. 
Mina mi zrzedła. 
- Nie, nie ma takiej potrzeby. A jeśli mogę zapytać, to można poprawić tą kartkówkę? - Zapytałam. 
- No chyba sobie śnisz. - Mówiła do mnie jak do koleżanki. 
- Do widzenia! - Wyszłam, trzaskając drzwiami.
Moja pierwsza jedynka. Moja mama będzie zawiedziona jak się dowie. Przecież miałam dostać dziś nowy telefon. Wlekłam się powoli do klasy. Rozległ się dzwonek, przyśpieszyłam aby znów się nie spóźnić. 

Kilka godzin później... 

Kolejny dzwonek. Na szczęście już ostatni w tym dniu. Po siedmiu lekcjach w końcu mogłam iść do domu. Wracając szłam bardzo szybkim tempem, wręcz biegłam. Usłyszałam nagle czyjś głos, bardzo znany głos. Tak rozpoznam ten głos wszędzie, ten wysoki głosik sprawia, że od razu pojawia mi się uśmiech na twarzy, była to Hela.
- Anka! Gdzie tak pędzisz? - Mówiła zmęczonym głosem. U niej to normalne, zawsze miała brak kondycji. 
- Muszę zająć, czymś moją mamę gdy wróci z pracy, nie chce aby weszła na e-dziennik zanim pojedziemy po mój nowy telefon. - Odpowiedziałam. 
- Ok, to cię nie zatrzymuję. Do jutra. - Mówiła z uśmiechem. 

Kilka minut później... 

Otworzyłam drzwi, na szczęście mojej mamy jeszcze nie było. Zjadłam na szybko bułkę z serem żółtym. Nie mogłam wytrzymać z głodu, odkąd rano zjadłam płatki z mlekiem nic więcej nie jadłam. Po zjedzeniu, pobiegłam do pokoju i zrobiłam szybko zadanie domowe na jutro. Gdy skończyłam, poszłam do kuchni i postanowiłam, że zrobię ulubione danie mojej mamy klasyczny rosół. Po zrobieniu, usiadłam przy stole i czekałam na mamę. Godzina 16:00 mama powinna już tu być, zawsze wychodzi wcześniej z pracy. W końcu weszła do domu.
- Cześć mamo! Przygotowałam dla ciebie obiad. 
Gdy zjemy pojedziemy do sklepu po mój nowy telefon? - Zapytałam.
- Cześć córeczko! - Uściskała mnie mocno. Jasne że pojedziemy. - Odparła. 

Godzinę później... 

Byłyśmy już w sklepie. Stałyśmy przy kasie i płaciłyśmy. Miałyśmy wychodzić ze sklepu, gdy nagle ujrzałam smoczycę. Szła w moją stronę i patrzyła na mnie wrogim wzrokiem. Podeszła i... 

Ciąg dalszy nastąpi... 

Cześć, wiem że w pierwszej części nie za dużo się działo, ale dopiero się rozkręcam. Chciałam was jeszcze poinformować że posty na blogu będą pojawiać się co tydzień w czwartek a w tym opowiadanie do drugi tydzień. Więc na dalszą część musicie poczekać dwa tygodnie. Pozdrawiam!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz